Skąd się biorą nasze uprzedzenia?
Zastanawiam się czasem dlaczego jestem jaki jestem.
Bo środowisko, bo wychowanie, bo szkoła, bo, bo, bo...
W tych "bo" doszukałem się kilku odniesień do własnych rodziców.
Po pierwsze "nie jedz jak indyk, popijaj". Tu brylował ojciec. Widać jego też poili przy jedzeniu. Powtarzał to tyle razy, że musiało mu to mocno utkwić w pamięci.
Po drugie "nie bierz tej kiełbasy, jest z wołowiną!". To moja mama. Całe życie uważała, że wędliny z dodatkiem wołowiny to jakieś gówno, niewarte żadnych pieniędzy. Mam wrażenie, że doszedłem przyczyny. Mama wychowywała się na Podlasiu. Tam do jedzenia hodowano świnie. Krowy miały dawać mleko. Jeśli krowa niedomagała, choćby ze starości, to przerabiano ją na mięso. Mięso nie najwyższej jakości, twarde i łykowate. Jak to ze starej krowy. Stąd, zapewne, uprzedzenie do wołowiny w kiełbasach i innych wędlinach. Ale pieczeń wołową mama robiła! Fakt, że do pieczeni mięso wybierała bardzo starannie.
Po trzecie "ale to Żyd!". Tak argumentował ojciec wszelkie odstępstwa od przeciętności majątkowej socjalistycznego społeczeństwa. Samochód - to Żyd. Dom lub wypasione mieszkanie - to Żyd. Fakt, że Żyda rozpoznawał z daleka. Takiego prawdziwego. Wśród takich dorastał przed wojną. Może te skojarzenia do wyższego statusu majątkowego to pokłosie przedwojennego odbioru Żydów w Polsce. Nie wiem. Ale ojciec był do tej nacji, delikatnie mówiąc, uprzedzony. Zresztą nie tylko do tej. Do śmierci nie trawił Niemców. Cyganów omijał z daleka.
Takie stereotypy wyniosłem z domu. Z częścią zostałem, z częścią walczę. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Ciekawe co i ile przekażę dalej. Pożyjemy zobaczymy.
Na zakończenie piosenka. Piosenka, która jakoś mi pasuje do tematyki, choć związku wielkiego nie widzę.
Pozdrawiam
Bo środowisko, bo wychowanie, bo szkoła, bo, bo, bo...
W tych "bo" doszukałem się kilku odniesień do własnych rodziców.
Po pierwsze "nie jedz jak indyk, popijaj". Tu brylował ojciec. Widać jego też poili przy jedzeniu. Powtarzał to tyle razy, że musiało mu to mocno utkwić w pamięci.
Po drugie "nie bierz tej kiełbasy, jest z wołowiną!". To moja mama. Całe życie uważała, że wędliny z dodatkiem wołowiny to jakieś gówno, niewarte żadnych pieniędzy. Mam wrażenie, że doszedłem przyczyny. Mama wychowywała się na Podlasiu. Tam do jedzenia hodowano świnie. Krowy miały dawać mleko. Jeśli krowa niedomagała, choćby ze starości, to przerabiano ją na mięso. Mięso nie najwyższej jakości, twarde i łykowate. Jak to ze starej krowy. Stąd, zapewne, uprzedzenie do wołowiny w kiełbasach i innych wędlinach. Ale pieczeń wołową mama robiła! Fakt, że do pieczeni mięso wybierała bardzo starannie.
Po trzecie "ale to Żyd!". Tak argumentował ojciec wszelkie odstępstwa od przeciętności majątkowej socjalistycznego społeczeństwa. Samochód - to Żyd. Dom lub wypasione mieszkanie - to Żyd. Fakt, że Żyda rozpoznawał z daleka. Takiego prawdziwego. Wśród takich dorastał przed wojną. Może te skojarzenia do wyższego statusu majątkowego to pokłosie przedwojennego odbioru Żydów w Polsce. Nie wiem. Ale ojciec był do tej nacji, delikatnie mówiąc, uprzedzony. Zresztą nie tylko do tej. Do śmierci nie trawił Niemców. Cyganów omijał z daleka.
Takie stereotypy wyniosłem z domu. Z częścią zostałem, z częścią walczę. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Ciekawe co i ile przekażę dalej. Pożyjemy zobaczymy.
Na zakończenie piosenka. Piosenka, która jakoś mi pasuje do tematyki, choć związku wielkiego nie widzę.
Pozdrawiam
Oj takich stereotypów w życiu Polaka jest znacznie więcej. Żyd i Niemiec, to klasyka, i myślę, że nie tylko dlatego, że akurat Twoja ojciec się wśród nich (Żydów) przed wojną wychowywał, tylko w tej historycznej otoczce, jaka się wokół nich utworzyła.
OdpowiedzUsuńZapewne jest więcej. Ale te mi jakoś utkwiły w pamięci.
UsuńJestem indykiem.
OdpowiedzUsuńI masz czerwone korale?
UsuńMam!
UsuńTo jesteś indykiem. Bez dwóch zdań :-)
UsuńI to podwójnym, nie tylko z nadania Twojego taty!
UsuńChyba każdy nasiąka rodzicami. To z wołowiną pamiętam. Babcia chodziła po wołowe do taniej jatki. Tam było mięso z uboju starych czy chorych zwierząt. A tak to świnie. Ja wywaliłam większość stereotypów. Gdyby nie to, że jestem podobna do ojca, to bym myślała, że jednak jestem adoptowana.
OdpowiedzUsuńZakładam, że każdy dorastając, ma w sobie część stereotypów wyniesionych z domu i część nowych, którymi nasiąkł w trakcie dorastania i dorosłego życia.
UsuńPozdrawiam