Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2018

Gdzie na wakacje?

Powoli przychodzi czas żeby zastanowić się co robić w czasie letnich wakacji. I tu pojawia się problem. Może nie dla wszystkich. Może komuś to nie przeszkadza. Ale... Lubię wypoczywać w miejscach, gdzie nas (czytaj Polaków) lubią. Po ostatnich wyczynach naszego "rządu", po wypowiedziach "premiera" i polityków partii rządzącej lista takich miejsc kurczy się w zastraszającym tempie. Zostanie nam San Escobar. Ale ja do wirtualnego partnera naszych "władz" się nie wybieram. I co? Zostaje urlop w kraju. Nie mam nic przeciwko takiemu rozwiązaniu. Zastanawiam się tylko czy do wakacji nasi dzielni rządzący inaczej nie skłócą między sobą Mazowsza, Śląska, Wielkopolski, Małopolski, Mazur, Warmii, Pomorza, Podlasia, że o Rzeszowszczyźnie, Suwalszczyźnie i Lubelszczyźnie nie wspomnę. I co? I chuj bombki strzeli? Nie będzie wakacji? Już teraz podróżując służbowo po krajach sąsiedzkich słyszę pytania typu "co się u was wyprawia?". "Odwołujecie holo

Nagroda, u Żyda i inne takie

Obraz
Z pewnym zdziwieni odebrałem wczoraj wiadomość, że niejaka sędzia Przyłębska została "uhonorowana" tytułem "Człowiek Wolności. Tytuł przyznał jakiś tygodnik "Sieci". Myślę, że idąc tym tropem możemy sobie stworzyć (każdy z nas na własne potrzeby) Towarzystwa Wzajemnej Adoracji i obdzielać się tytułami najpiękniejszych, najmądrzejszych, najuczciwszych, najzdolniejszych, itd. Myślę, że tygodnik "Sieci" to właśnie takie TWA obecnej "władzy". Wolałbym usłyszeć, że tego typu nagrody przyznają jakieś autorytety, organizacje o uznanym autorytecie. Ale jeśli robi to branżowa gazeta "władzy" to nie ma to żadnej wartości. Wróciłem z kilkudniowej podróży. Trasa typowa dla mnie. Czechy i Niemcy. Uwagę moją zwrócił szyld. Kuchnia taka sobie. Pożywiłem się, bo gdzieś jeść trzeba. Ale zastanawiam się, czy taka nazwa przeszłaby w Polsce. Zakładam spolszczenie słowa Motorest na np. zajazd. Ale nie w tym upatruję problemu. Moje wątpliwości

Urzekła mnie moja historia

Wczoraj podróżowałem samochodem z punktu A do punktu B. Będąc jakieś 40 kilometrów od punktu B zatrzymałem się. Żeby chwilę odpocząć i coś zjeść). Zatrzymałem się na poboczu mało uczęszczanej drogi. Lokalnej, bez numeru. Po jakichś 10 minutach zatrzymał się przede mną samochód. Wysiadła z niego pani/dziewczyna (ciężko określić wiek w zimowym stroju). Moja pierwsza myśl... Czego ona może chcieć? A ona podeszła i zapytała... czy nic mi się nie stało i czy nie potrzebuję pomocy!!! Zatkało mnie. Żyję trochę na tym świecie, ale czegoś takiego nie doświadczyłem nigdy wcześniej. Z lekko głupią miną podziękowałem za czujność i troskę. Ale zapamiętałem jedno. Okolice Dziadowej Kłody zamieszkują bardzo sympatycznie ludzie. Pozdrawiam