Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2018

Spotkanie, rozmowa, sieć, bank i muzyka

Obraz
Spotkałem się ostatnio z Francuzem. Służbowo. W Polsce. Omówiliśmy sprawy zawodowe. Odwoziłem go na lotnisko z Płocka. Po drodze zatrzymaliśmy się w przydrożnej karczmie. Zamówił kaczkę z ziemniakami i buraczkami. I tu pojawiło się zdziwienie. Buraczki na gorąco??? U nas tak nie ma. Buraczki w sałatkach, na zimno... Na ciepło nie jadł nigdy. Mimo zdziwienia graniczącego z osłupieniem, zjadł wszystko. Ale jak prostą rzeczą można inne nacje zaskoczyć. Po długiej przerwie, kilkumiesięcznej, postanowiłem zadzwonić do swojego dobrego znajomego. Razem chadzaliśmy na ryby. Sezon się zbliża, więc powód był. On mi oznajmia, że jest w sanatorium. Lata swoje ma, więc nie uznałem tego za jakieś dziwactwo. Pytam gdzie jest w tym sanatorium. W Otwocku. I tu mnie tknęło. W Otwocku były sanatoria dla gruźlików. Pytam, więc czy dobrze kojarzę powód jego pobytu. DOBRZE!!! Kurwa, 21 wiem i gruźlica. Podobno znowu staje się groźna. Leczył się ponad pół roku antybiotykami a teraz kibluje w sanatorium. П

Po dłuższej przerwie

Wracam po dłuższej przerwie. Nie wiem czy uda mi się zachować odpowiednią częstotliwość wpisów, ale postaram się. Przez ostatnie kilka tygodni trochę się działo. Prywatnie, zawodowo, w tzw. wielkim świecie i świecie polityki. Chciałbym napisać o wszystkim, ale pewnie nie dam rady. Zacznę od podróży do Niemiec. To był jeszcze marzec. Wyjazd był służbowy, ale sprawy zawodowe pominę, bo nie są zbyt ciekawe. Na autostradzie (w drodze powrotnej do Polski) wyprzedził mnie...Smart. To takie toczydełko kształtem i wielkością odpowiadające kostce Rubika. I przy moich 150 km/h zostałem przez coś takiego wyprzedzony. Jakiś czas później, może z godzinę, korek. Z autostrady zjechać nie można, więc stoję i cierpliwie czekam. Po niecałych dwóch godzinach dowlokłem się do źródła korka. Było ro rozjechany przez ciężarówkę... Smart. Zapewne ten sam. Niewiele z niego zostało. Zapewne nikt nie przeżył. Ale cóż, takim autem powinno się jeździć po mieście a nie popierniczać po autostradzie. Jak zwykle sz

Jeszcze chwileczkę

Nie mam kiedy usiąść spokojnie i napisać co mi w duszy gra. A gra sporo. Zarobiony jestem jak blacharz w "Brunecie wieczorową porą". Jeśli ktoś tu jeszcze zagląda, to proszę o chwilę (bliżej nieokreślonej długości) cierpliwości. Pozdrawiam