Ja, nein...

...Rammstein.
Byłem wczoraj na chorzowskim koncercie zespołu.
Poprzednio widziałem ich w 2013 na Impact Festival w Warszawie. Ale tamten koncert zostawił pewien niedosyt. Był krótki - około 90 minut.
Wczorajszy 2 godziny i 10 minut. Pełna oprawa pirotechniczna, świetlna. Przede wszystkim, jednak, zespół. W znakomitej formie.
Były nagrania z nowej płyty. Brzmiały fantastycznie. Były klasyki. Równie rewelacyjnie brzmiące.
Ziemia drżała (w zasadzie posady stadionu śląskiego w Chorzowie).
Przyjechałem do Chorzowa z dużym wyprzedzeniem. Już około 15:00. Bramy otwierali o 17:00. Pospacerowałem sobie po parku wokół stadionu. Dziwne, ale przeważali ludzie w koszulkach, czapkach, kurtkach, butach, sukienkach z logo Rammstein.
Sam miałem na sobie taką koszulkę.
Wszedłem na stadion jako jeden z pierwszych. Posłuchałem kawałka próby (jeszcze spoza stadionu). To co zwróciło moją uwagę to wielopokoleniowość widowni. Regulamin zabraniał udziału wkncercie dzieci do lat 6. Były jednak kobiety w ciąży. Były rodziny z dziećmi w wieku szkolnym. Była młodzież z rodzicami. Byli też weterani. Najstarszych jakich zaobserwowałem oceniam na około 70 lat. Przeważali jednak ludzie w wieku średnim. Nie najmłodsza młodzież. Ja byłem z córką.
A sam koncert? Tego się nie da opisać. Tam trzeba było być.
Diamant - z innego koncertu z tej samej trasy. Genialna ballada z nowej płyty.
Ohne dich - znakomita ballada z płyty Reise, Reise tu współnie z francuskim duetem fortepianowym - Duo Jatejok.
Mein Herz brennt - klasyk, tu już z Chorzowa.
Mein Teil - z coraz większym gnębieniem klawiszowca.
Puppe - znów coś z nowej płyty.
Du hast - klasyk z zajebistą oprawą pirotechniczną.
Koncert okazał się genialnym widowiskiem. Warto było jechać, mimo koszmarnego powrotu. Wyjazd z parkingu i opuszczenie aglomeracji śląskiej zajęło mi prawie półtorej godziny. Jeszcze na stacji benzynowej pod Piotrkowem Trybunalskim przeważali ludzie w koszulkach zespołu.
Odwiozłem córkę do Warszawy i pojechałem dalej. Do łóżka dotarłem kwadrans po 6 rano. Wstać musiałem o 8. Ale warto było. Powtórzyłbym ten wyczyn ponownie.
Pozdrawiam

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mój prywatny bojkot

Przed weekendem

To nie ja